Radioshack na wsi. Wykorzystanie szopy latem. |
SP6MCW pisze: Pamiętam mój pierwszy wyjazd ze sprzętem poza miasto. Po rozstawieniu anten i podłączeniu mojego Kenwooda, najpierw pomyślałem, że transceiver się uszkodził, bo nie było słychać dzikiego ryku przypominającego mieszankę kuźni ze smażeniem kotletów. Zacząłem sprawdzać co jest grane i nagle odebrałem tak silny sygnał jednego z kumpli po kluczu i mikrofonie, że wskaźnik pomaszerował na koniec skali. Mialem podobnie. Mysle sobie, pewnie podczas podrozy powstal jakis zimny lut w trx i cos w rx nie laczy albo antena, ktora rozwiesilem cos nie styka a tu nagle gosc z Usa tak mi gruchnal w glosniku, ze az podskoczylem ze zdziwienia Dla nas jest to mega podnieta ale koledzy wczesniej urodzeni pamietaja zapewne czasy, jak z miejskiej jak i kazdej innej lokalizacji byly takie a nawet lepsze poprzez dodatkowo lepsza propagacje, warunki odbioru jakie obecnie sa na odludziu a o jakich teraz mozemy tylko pomarzyc niestety... |